środa, 18 grudnia 2019

Prehistoryczny megalodon atakuje

The Meg (USA, Chiny 2018) to przyjemne do oglądania opowieść o walce człowieka z prehistorycznym rekinem, który wydostaje się z głębin podczas podwodnej wyprawy naukowej. Większego sensu nie ma, ale czy to jest w horrorach o rekinach najważniejsze? 

Finansowana przez multimilionera wyprawa badawcza postanawia spenetrować głębiny morskie, do których nikt jeszcze nie dotarł. Zamierzają odkryć zwierzęta i rośliny, których nikt jeszcze nigdy nie widział. Nie spodziewają się jednak, że łódź podwodna zostanie zaatakowana przez wielkiego stwora.
Szefowie misji badawczej wzywają na pomoc byłego wojskowego eksperta, doświadczonego nurka Jonasa Taylora (Jason Statham - Death Race - wyścig śmierci, Dungeon Siege: W imię króla, Duchy Marsa), który już nie raz uczestniczył w akcjach ratowniczych. Po jednej z nich, w której zginęło kilku jego przyjaciół, odchodzi na emeryturę i wyjeżdża do Tajlandii, by tam smutki topić w alkoholu. Podczas tamtej misji atomowa łódź podwodna, z której ratował ludzi, została zaatakowana przez jakiegoś stwora. Teraz decyduje się wrócić bo w rozbitej łodzi podwodnej naukowców jest jego była żona Lori (Jessica McNamee - Into The Dark).

Film wyreżyserował Jon Turteltaub (Uczeń czarnoksiężnika, Wyspa Harpera, Jerycho), a scenariusz napisali: Dean Georgaris (Zapłata, Lara Croft: Tomb Raider: Kolebka życia) i Erich Hoeber (Bitwa o Ziemię, Zamieć). 

Na pewno jest to film, który przerasta większość produkcji o rekinach z ostatnich lat, ale niestety rozczarowuje, bo można było zrobić znacznie lepszą opowieść. Ogląda się nieźle, a mogłoby o wiele lepiej. W wielu scenach był duży potencjał, chociażby w tych na plaży, gdzie rekin mógł dziesiątkami pożerać kapiących się ludzi. Przydałoby się też jednak więcej poczucia humoru.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga