wtorek, 8 sierpnia 2023

Netflix wskrzesza Pana Samochodzika. Po co?!

Jako wielki fan książek Zbigniewa Nienackiego z zaciekawieniem czekałem na ekranizację filmu "Pan Samochodzik i Templariusze" (Polska 2023). Z zaciekawieniem, ale i wielką obawą, bo pamiętam ekranizacje sprzed lat, które okazały się kompletną katastrofą, jak chociażby "Pan Samochodzik i Niesamowity Dwór".

Z filmami Netflixa jest tak, że na kilka oryginalnych pozycji, zdarza się jedna dobra. Ludzie narzekają, ale oglądają. Ja chyba częściej chwalę niż ganię, zwłaszcza w przypadku polskich produkcji, jak na przykład: Ostatnia wieczerza, Wielka woda, czy Zachowaj spokój.

Niestety Pan Samochodzik będzie należał do tych, które zdecydowanie mi się nie spodobały i podzieli los np. Dziewczyny i kosmonauty

Pan Samochodzik, dla tych, co nie wiedzą, to historyk sztuki, detektyw - amator, którego powołał do życia w latach 80. popularny wówczas pisarz Zbigniew Nienacki, a powieści z tego cyklu powstało chyba kilkanaście, z tym, że część autorstwa innych ludzi (jakoś mi nie przechodzi przez gardło pisarzy). Książki pasjonowały, czytała je młodzież w całej Polsce, a w księgarniach sprzedawały się dziesiątki (setki?) tysięcy egzemplarzy. Ekranizacje z drugiej połowy lat 80. okazały się kompletną porażką. Tymczasem Netflix, ku zaskoczeniu wszystkich, postanowił wskrzesić Pana Samochodzika (w końcu skoro wskrzeszono Indianę Jonesa, to, czemu nie). Już zwiastun jednak okazał się kompletną porażką. A sam seans okazał się kolejną. Niestety zupełnie nie przekonuje mnie wybór Mateusza Janickiego na głównego bohatera. Nie budzi mojej sympatii i nie kibicuję mu. Sam pojazd Pana Samochodzika też nie robi żadnego wrażenia, wygląda na taką wersję "bieda". Anna Dymna, jako Łajma też wypada słabo, a przecież pamiętamy jeszcze tę wybitną aktorkę ze świetnego serialu Wielka woda, gdzie zagrała naprawdę dobrą rolę. Słabo też wypadły dzieciaki, ale najbardziej wnerwia mnie dziwaczna, karykaturalna postać niejakiego Adiosa (Jacek Beler). Charakteryzacja, co ważne w tym filmie, też zbytnio nie przekonuje. Nie można się czepiać zdjęć, czy dźwięku, ale też szału nie ma. Może też tak być, że miałem zbyt duże oczekiwania (tak jak w przypadku Kajka i Kokosza), patrzę na film Antoniego Nykowskiego z perspektywy dorosłego faceta, chociaż to akurat nie wydaje mi się prawdą, bo oglądam sporo filmów familijnych z dzieciakami i część mi się podoba 8-)

Podsumowując - namawiam Was żebyście spróbowali przekonać się sami, nie zniechęcali się moją recenzją, bo zawsze warto wiedzieć, o czym się mówi! 

Moja ocena: 3/10



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

19 kontynuacji (jest już ich ze sto sześćdziesiąt) stworzył Andrzej Pilipiuk pisząc pod pseudonimem Tomasz Olszakowski (i tak nie jest rekordzistą), zanim zaczęto go publikować nakładem Fabryki Słów. Ciekawostka: Tomasz Olszakowski pojawia się jako archeolog - jedno z alter ego Pilipiuka w niektórych opowiadaniach z cyklu o Jakubie Wędrowyczu i w serii "Światy Pilipiuka".

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga