poniedziałek, 9 stycznia 2023

Monster Hunter. Jak amerykańscy żołnierze (nie) poradzą sobie po przeniesieniu w inny świat?

Jeden z tych filmów, które są do zapomnienia zaraz po obejrzeniu. Na Monster Hunter (USA, Niemcy, Japonia, Chiny 2020) zdecydowałem się głównie dlatego, że grała tam Milla Jovovich...

Oddział amerykańskich żołnierzy, zapewne gdzieś w Azji, rusza w misję odnalezienie zaginionych kolegów. Dowodzi Artemis (Milla Jovovich - cykl Resident Evil, Piąty Element, Tomb Rider, Ultraviolet, Czwarty stopień, Wyspa strachu, Hellboy, Rajskie wzgórza). W pewnym momencie żołnierze znajdują się w oku pustynnej burzy. Okazuje się, że przenosi ona Amerykanów do innego świata, pełnego potworów. Rozpoczyna się walka o życie.

Amerykańskim żołnierzom próbuje pomóc Łowca (Tony Jaa). Niestety okazuje się, że mało kto może przeżyć spotkanie z tajemniczymi stworami. 

Film w reżyserii Paula W.S. Andersona (Death Race, Obcy kontra Predator, Dar widzenia, Ukryty wymiar, Mortal Kombat, Pandorum, Resident Evil: ostatni rozdział, Resident Evil: Afterlife, Resident Evil, Resident Evil: Retrybucja, Resident Evil 2, The Warded Man, Origin) jest tak przeciętny, że praktycznie niczym się nie wyróżnia. Nieźle zrobiony, przyciąga uwagę, ale zbytnio nie wciąga i podejrzewam, że jakbym wyłączył to zbyt dużej straty bym nie odczuł. Jedyne co mnie zainteresowało to Milla... Ale też niestety ta aktorka, już nie jest takim magnesem, jak kilkanaście lat temu... Nic więc nie stracicie jak jej nie obejrzycie. 

moja ocena 5/10


 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga