sobota, 3 stycznia 2009

Sztorm Stulecia, czyli jak Kingowi nie chciało się napisać książki i stworzył od razu scenariusz

Do kupienia tej książki szykowałem się od dawna, ale jakoś zniechęcało mnie to, że jest to oryginalny scenariusz filmowy a nie powieść. Nie miałem jednak racji. Czyta się to bardzo przyjemnie...

Jednak, co powieść to powieść. Sztorm stulecia jest wydany jak scenariusz - mamy tam, więc np. rady autora dla reżysera. Wiele Stephen King pozostawia nam do wyobrażenia sobie samemu. Ciekawy byłem tej pozycji, bo wiele lat temu obejrzałem ten serial, który zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jest to opowieść o małej wysepce Little Tall (tam też toczyła się akcja innej książki Kinga - Dolores Claiborne), której mieszkańcy szykują się do odparcia wielkiej burzy śnieżnej. Nie wiedzą jeszcze, że to ich najmniejszy problem. W mieście pojawia się tajemniczy Andre Linoge, który zabija jedną z mieszkanek. Później trup ściele się gęsto. Nie ma jednak żadnej jatki - miłośnicy gore obejdą się smakiem. Świetny, klimatyczny, mroczny nastrój... 

Stephen King do scenariusza dodaje szeroki wstęp, w którym opisuje swoje prace nad scenariuszem, rozmowy z przedstawicielami świata filmów oraz motywy, którymi kierował się nie pisząc powieści.

Sam serial (trzyodcinkowy) powstał w 1999 roku, a producentem była amerykańska stacja telewizyjna ABC. Film otrzymał nagrodę Emmy za efekty dźwiękowe, miał też nominacje za muzykę i efekty specjalne. Sztorm Stulecia zdobył też nagrodę International Horror Guild dla najlepszego filmu telewizyjnego.

Storm On the Century: An Original Screenplay



 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga