niedziela, 26 stycznia 2020

Bumblebee: dobra zabawa dla miłośników Transformersów.

Bumblebee (Chiny, USA 2018) to film, który mogą oglądać także widzowie młodsi niż widownia Transformersów. I dobrze się bawić. Film opowiada o jednym z autobotów, który ucieka z Cybertronu i dociera na Ziemię. Tam poznaje 18-letnią Charlie...

Bumblebee ukrywa się pod postacią żółtego garbusa w pewnym małym warsztacie działających na potężnym złomowisku. Tam właśnie znajduje go cierpiąca po śmierci ojca Charlie (Hailee SteinfeldGra Endera). Bumblebee musi się ukrywać, bo ścigają go Deceptikony. Dziewczyna szybko orientuje się, że jej samochód, nie jest tylko zwykłym autem. Szuka go także wojsko...

Akcja toczy się w latach 80. (dokładnie w 1987 roku), co jest modne w filmach produkowanych w ostatnich latach (na bazie sukcesu serialu Stranger Things?), bardzo fajna muzyka, Charlie słucha punkowych i alternatywnych zespołów, m.in. The Smith i Damned, a jej przyjaciel Memo (Jorge Lendeborg JrSpider-Man: Homecoming, Spider-Man: daleko od domu, Alita: Battle Angel) ma w swoim pokoju plakat m.in. kultowego filmu Johna Carpentera "The Thing".  Film jest łatwiejszy w oglądaniu od Transformersów, mniej jest scen walk, łatwiej też się zaprzyjaźnić z bohaterami. W Bumblebee jest coś z człowieka. Na przykład komunikuje się z Charlie za pomocą fragmentów słów piosenek.

Film wyreżyserował Travis Knight, a scenariusz napisała Christina Hodson (Ptaki nocy). Polecam - świetny do oglądania z dzieciakami.


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga