wtorek, 29 stycznia 2019

Ponury Rojst

Pierwszy sezon serialu Rojst (Polska 2018) robi bardzo duże wrażenie. Ponure lata 80., w których dzieje się akcja robią dodatkowe wrażenie. Szkoda, że sezonu drugiego najpewniej nie będzie, bo Showmax, który zamówił serial zakończy działalność za dwa dni...

Akcja toczy się gdzieś w południowo-zachodniej Polsce. Małe miasteczko zaczyna żyć zabójstwem prostytutki i miejscowego dygnitarza partyjnego, których ciała znaleziono w lesie. Milicja i prokuratura błyskawicznie znajduje sobie sprawcę i stawia mu zarzuty. W jego winę nie wierzy jednak miejscowy doświadczony dziennikarz Witold Wanycz (Andrzej Seweryn) i jego młody, nowy kolega Piotr Zarzycki (Dawid Ogrodnik).
Wanycz szykuje się do wyjazdu z miasta, więc początkowo nie angażuje się zbyt intensywnie w poszukiwanie sprawcy, ale ta sprawa staje się szansą dla adepta sztuki dziennikarskiej, który pozostawiając w domu ciężarną żonę Teresę Zarzycką (Zofia Wichłacz). Wanycz na poważnie zabiera się za ustalanie faktów dopiero wtedy, gdy dowiaduje się, że Justyna (Nel Kaczmarek) - córka jego dawnego kolegi Kazimierza Drewicza (Michał Kaleta) popełniła samobójstwo. Im dalej brną obaj dziennikarze tym bardziej pogrążają się w tytułowym rojście czyli bagnie. Ciężko się ten film ogląda, bo w zasadzie trudno w nim znaleźć pozytywnych bohaterów, każdy jest w coś ubabrany. To zresztą przypomina mi niektóre produkcje Netflixa. Do tego jeszcze ten ponury obraz PRL. Tylko Ci co nie żyli w tamtych ponurych czasach mogą mówić, że PRL był okej... Już sama czołówka robi ponure wrażenie, męczy, trudno się po niej spodziewać czegoś pozytywnego. Naprawdę kawał dobrej roboty odwalił reżyser Jan Holoubek. I mimo, że końcówka nie zachwyca to jednak zaledwie pięć odcinków pozostawia niedosyt...






Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga