niedziela, 6 lipca 2025

Stan wojenny... z innej planety. O serialu "Projekt UFO”

Czy to ptak? Czy to samolot? Nie – to polski serial o UFO, który w końcu nie świeci plastikową atrapą z "Pamiętnika znalezionego w wannie”, tylko oferuje coś więcej. "Projekt UFO” (Polska 2025) od Netfliksa to rzecz, która – choć momentami się dłuży – naprawdę potrafi wciągnąć i zaskoczyć. Zwłaszcza tych, którzy jak ja pamiętają czasy magnetofonów szpulowych, kartek na cukier i dziwną ciszę w eterze, gdy zaczynał się stan wojenny.
 

Ten serial to nie kolejny wariant "Z archiwum X" czy natchniona, polska podróbka „Blue Book” – choć do obu nawiązuje. To rzecz bardzo polska. I nie mam tu na myśli tylko śledzi na kolację i telewizora Neptun. „Projekt UFO” Kaspra Bajona przenosi nas w PRL początku lat 80., ale pokazuje te czasy nie jak cepelię czy dekorację, lecz jako kontekst – społeczny, polityczny, mentalny. I dodatkowo oparty na rzekomo prawdziwych zdarzeniach. Stan wojenny jawi się tu nie jako historyczny fakt, ale jako dosłowny stan okupacji pozaziemskiej. Mamy Generała (Janusz Chabior) – zaskakująco trafnie sportretowanego, bez karykatury i bez apologii. Jest też narracja o ludziach próbujących zrozumieć, czym jest zagrożenie, którego nie sposób zobaczyć ani zdefiniować.

Zakończenie? Nie zdradzę nic, ale przyznam – szczęka opada jak przy pierwszym sezonie „Dark”. Gdy wydaje się, że wszystko już wiadomo, serial skręca w stronę, która redefiniuje całą opowieść. I to naprawdę działa.

Czy są słabsze strony? Owszem – tempo bywa senne, momentami czułem się jak w długim przemówieniu komunistycznego propagandzisty Urbana. Ale nie przeszkadzało mi to aż tak, bo aktorstwo trzyma wysoki poziom. Obsada, bez gwiazdorskiej napinki, ale z pełnym zaangażowaniem, robi świetną robotę. Szczególnie kreacje drugoplanowe – jakby żywcem wyciągnięte z "07 zgłoś się”, tylko w wersji UFO.

Na marginesie warto wspomnieć o świetnym podcaście Polskiego Radia„Polska Sekcja Ufologiczna”. Powstał przy okazji serialu, ale spokojnie może żyć własnym życiem. To rozmowy z naukowcami, pasjonatami i świadkami zjawisk niewyjaśnionych. Mnóstwo archiwalnych nagrań. W dobie TikToka i fejków, to kawał solidnej dziennikarskiej roboty. Warto posłuchać, zwłaszcza jeśli po serialu macie niedosyt.

Podsumowując: "Projekt UFO” to nie żaden serialowy abdukcjonizm. To dojrzała, miejscami poetycka, a jednocześnie podszyta grozą opowieść o tym, co obce – i na niebie, i w nas samych. Nie tylko dla fanów spisków i czapeczek z folii aluminiowej.


Posłuchaj podcastu Bartka Makowskiego "Prawda czasu i prawda ekranu" poświęconego właśnie serialowi "Projekt UFO".

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga