piątek, 29 lipca 2022

Mocne rozczarowanie Candymanem

Niestety, tak jak się spodziewałem nowa wersja Candymana (USA, Kanada 2021) to spore rozczarowanie. Dla mnie pierwszy Candyman to horror absolutnie kultowy, bałem się oglądając wielokrotnie tę produkcję. 

Do dziś chyba obawiałbym się stanąć przed lustrem i pięć razy powiedzieć "Candyman". Nigdy bowiem nie wiesz, czy przypadkiem nie pojawi się czarnoskóry zabójca z hakiem zamiast ręki. Naprawdę pierwszy film nakręcony w 1992 roku przez Bernarda Rose na podstawie opowiadania "The Forbidden” z 1985 ze zbioru "Books of Blood" Clive’a Barkera to była doskonała produkcja z genialnym Tony Toddem w roli głównej. Ta muzyka, ten klimat, ten demoniczny główny bohater.

No i ja znacznie młodszy i znacznie mniej doświadczony w oglądaniu horrorów. Przed laty powstały trzy części Candymana, ale naprawdę dobra była ta pierwsza. I nagle, niespodziewanie, okazało się, że powstaje nowa wersja. Oczywiście oczekiwania były duże, ale obawy jeszcze większe. I te drugie były zdecydowanie słuszniejsze, chociaż dla kogoś kto nie widział filmu sprzed 30 lat może i zrobił wrażenie. 

Film, który wyreżyserowała Nia DaCosta, opowiada o fotografie (Yahya Abdul-Mateen II - Watchmen, Czarne lustro, Matrix Zmartwychwstania, To my, Czarne lustro, Aquaman), który próbuje wyjaśnić tajemnicę Candymana (znowu granego przez Tony Todda - Masakra w Chicago, Mord w kawałkach, Valerie, Oszukać przeznaczenie, Oszukać przeznaczenie 2, Oszukać przeznaczenie 5, Topór, Topór 2, Armia Boga: Zapomnienie, Live Evil, cykl Candyman, Cień bestii, Kruk, Noc żywych trupów, Sky Sharks, Candy Corn, Death House, Zombies ), ponurego bohatera dzielnicy w Chicago, w której właśnie zamieszkał... 

Moja ocena: 6/10

 


 


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga