Niestety dalej, i nic dziwnego, bo statystycznie to normalne, w polskiej kinematografii, trafiają się wyjątkowe gnioty. Takim niewartym oglądania filmem jest produkcja Jak ukradłem 100 milionów (Polska 2024) Michała Węgrzyna (Gierek, Krime Story - Love story, Proceder).
Oszust finansowy udaje przed narzeczoną, że wyjeżdża do Nowego Jorku, a tymczasem trafia do więzienia. Tam musi naprawdę postarać się żeby przeżyć, a później by w ogóle wyjść na wolność, bo mimo, że został skazany na rok pozbawienia wolności to wszystko wskazuje, że szybko nie opuści murów zakładu karnego.
Michał Węgrzyn, reżyser tej "komedii", najwyraźniej zapomniał, że film z tego gatunku powinien być zabawny. Fabuła jest sztampowa, żarty przewidywalne i płytkie, a aktorstwo oscyluje między przeciętnością a żenującą przesadą. Chyba tak naprawdę nikt tam nie zagrał dobrze. Kolejna beznadziejna rola Antoniego Królikowskiego. Dialogi są tak niedopracowane, że momentami czuć, jakby były improwizowane przez aktorów bez żadnego scenariusza... Szkoda czasu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz