czwartek, 12 sierpnia 2021

Prawdziwa (?) opowieść o nawiedzonym domu w Amityville

Po serii filmów, które zobaczyłem nadszedł czas na (wakacyjną) lekturę książki "Amityville Horror" autorstwa Jaya Ansona (Vesper 2019). Leżąc nad basenem na Krecie czytałem o dramatycznych przeżyciach rodziny Lutz w nawiedzonym domu w Amitville na Long Island. Naprawdę książka robi spore wrażenie. 

Książka jest zdecydowanie lepsza od wszystkich filmów, jakie o domu w Amityville oglądałem. Świetnie napisana, opisuje tragiczne wydarzenia pięcioosobowej rodziny Lutzów, która kupił okazyjnie wielki dom, przy Ocean Avenue 112 (zapamiętajcie ten adres) w którym doszło do masowego zabójstwa poprzednich właścicieli.

Młody mężczyzna został skazany na kilkukrotne dożywocie za zabicie swojej rodziny.

Już od początku dochodzi do dziwnych wydarzeń, w jednym z pokoi pojawia się tysiąc much, pies zachowuje się bardzo dziwnie, dochodzi do skoków temperatury, miejscowy ksiądz, który przychodzi poświęcić dom, zapada na poważną chorobę, przestaje działać telefon. A to dopiero początek dramatycznych zdarzeń, których nasilenie będzie narastać z każdym dniem. Rodzina Lutzów wytrzymała w tym opętanym domu 28 dni, zanim uciekła. Domu jednak nie sprzedała pozostawiając go badaniom naukowców i duchownych. I to jest najważniejsza zmiana. Rodzina, która wprowadziła się do domu w Amityville nie zginęła, a uciekła. 

Książka została bardzo dobrze wydana, mamy w niej wstęp napisany przez księdza, posłowie napisane przez autora i polskich wydawców, którzy odwiedzili miejsca opisane w książce, bardzo fajne rysunki, dodatkowo dodające nastroju grozy. No i napisana jest bardzo fajnie, wciąga i każe czytać aż do samego końca. I zostawia z pytaniami, czy rzeczywiście, jak twierdzą właściciele domu (nieżyjący już) - doszło w nim do aktywności sił zła, czy to tylko mistyfikacja. Zapewne odpowiedzi na te pytania nie uda nam się już uzyskać... Co ciekawe w wyjaśnianie tej sprawy zaangażowani byli znani badacze zjawisk paranormalnych Ed i Lorrain Warrennowie

 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga