Od razu wyjaśnienie. Mimo, że zwiastun i tytuł mogą wskazywać, że to horror, ale tak nie jest. Nie zmienia to faktu, że to naprawdę znakomity, poruszający do głębi film wracającego po latach twórcy "Wesela".
To jeden z tych filmów, które ogląda się czując coraz większe zmęczenie. Psychiczne i fizyczne. I nie wiadomo, które jest gorsze. Od samego początku (podobnie jak w Długu Krauzego) wiemy, że ta historia musi się źle skończyć. Nie wiemy tylko jak źle. Czy ktoś okaże się w tej opowieści pozytywnym bohaterem czy też wszyscy są źli. Szybko też zadajemy sobie pytanie kto przeżyje.
Kiedy Ian ostrzegał mnie, że przed tym filmem lub najpóźniej w trakcie trzeba coś wypić mocnego nie uwierzyłem mu. Ale zaraz po seansie poszedłem do nocnego i przed sklepem wypiłem duszkiem dużą Warkę. Bo nagromadzenie tej całej obrzydliwości, tego zła trzeba szybko spłukać. Fajne jest w tym filmie, że jeżeli nie czytamy wcześniej o jego treści, a kierujemy się jedynie zwiastunem to tak naprawdę nie wiemy o czym będzie opowiadał. Dowiadujemy się dopiero oglądając.
Do tego świetnie pokazana polska prowincja, świetni aktorzy - Preis, Dziędziel i Jakubik, bardzo dobre role drugoplanowe i znalezieni nie wiadomo gdzie statyści. I jeszcze ta niepokojąca, denerwująca muzyka Trzaski. W kinie, co rzadko się zdarza, panowała wczoraj absolutna cisza. Nie było słychać mlaskania, trzaskania pop cornu, otwierania puszek czy butelek i gulgotu połykanych napojów. To dodatkowo robiło wrażenie.
Ale czy tak naprawdę ten film to polski kandydat do Oscara? Czy Amerykanie zrozumieją specyfikę Polski lat 70. i 80. ? Szczerze wątpię. Nie rozumiem też skąd to porównanie do Fargo braci Cohen. No ale podobno reżyser też nie rozumie dystrybutora.
I jeszcze jeden smaczek. W jednej ze scen milicjanci słuchają utworu Dezertera Spytaj milicjanta 8-)
Dom Zły Polska 2009
108 min.
reżyseria: Wojciech Smarzowski
scenariusz: Wojciech Smarzowski, Łukasz Kośmicki
obsada: Kinga Prais, Marian Dziędziel, Arkadiusz Jakubik, Bartłomiej Topa, Michał Gadomski, Robert Więckiewicz,
To jeden z tych filmów, które ogląda się czując coraz większe zmęczenie. Psychiczne i fizyczne. I nie wiadomo, które jest gorsze. Od samego początku (podobnie jak w Długu Krauzego) wiemy, że ta historia musi się źle skończyć. Nie wiemy tylko jak źle. Czy ktoś okaże się w tej opowieści pozytywnym bohaterem czy też wszyscy są źli. Szybko też zadajemy sobie pytanie kto przeżyje.
Kiedy Ian ostrzegał mnie, że przed tym filmem lub najpóźniej w trakcie trzeba coś wypić mocnego nie uwierzyłem mu. Ale zaraz po seansie poszedłem do nocnego i przed sklepem wypiłem duszkiem dużą Warkę. Bo nagromadzenie tej całej obrzydliwości, tego zła trzeba szybko spłukać. Fajne jest w tym filmie, że jeżeli nie czytamy wcześniej o jego treści, a kierujemy się jedynie zwiastunem to tak naprawdę nie wiemy o czym będzie opowiadał. Dowiadujemy się dopiero oglądając.
Do tego świetnie pokazana polska prowincja, świetni aktorzy - Preis, Dziędziel i Jakubik, bardzo dobre role drugoplanowe i znalezieni nie wiadomo gdzie statyści. I jeszcze ta niepokojąca, denerwująca muzyka Trzaski. W kinie, co rzadko się zdarza, panowała wczoraj absolutna cisza. Nie było słychać mlaskania, trzaskania pop cornu, otwierania puszek czy butelek i gulgotu połykanych napojów. To dodatkowo robiło wrażenie.
Ale czy tak naprawdę ten film to polski kandydat do Oscara? Czy Amerykanie zrozumieją specyfikę Polski lat 70. i 80. ? Szczerze wątpię. Nie rozumiem też skąd to porównanie do Fargo braci Cohen. No ale podobno reżyser też nie rozumie dystrybutora.
I jeszcze jeden smaczek. W jednej ze scen milicjanci słuchają utworu Dezertera Spytaj milicjanta 8-)
Dom Zły Polska 2009
108 min.
reżyseria: Wojciech Smarzowski
scenariusz: Wojciech Smarzowski, Łukasz Kośmicki
obsada: Kinga Prais, Marian Dziędziel, Arkadiusz Jakubik, Bartłomiej Topa, Michał Gadomski, Robert Więckiewicz,
3 komentarze:
obejrzałem wreszcie ten znakomity film:) cóż dodac - dla mnie jeden z filmów roku, bezapelacyjnie polski film 2009. dołujący, mroczny, odpychający, wspaniały :)
faktycznie - wart uwagi i polecenia :)
Nie, że lubię się przypierdalać, ale: "mimo że", nie "mimo, że".
Prześlij komentarz