wtorek, 7 października 2025

"Kiler-ów 2-óch” – czyli jak sequel zabił powagę przestępstwa

Są takie filmy, do których wraca się nie po fabułę, lecz po klimat. „Kiler-ów 2-óch” (Polska 1999) to właśnie taki przypadek – trochę absurdalny, trochę slapstickowy, ale niosący w sobie esencję końca lat 90.: telefony z klapką, dresy z ortalionu i wiarę, że wszystko w Polsce może jeszcze wyglądać jak z Miami Vice – tylko taniej.

Pierwszy "Kiler” (1997) był dla Machulskiego strzałem w dziesiątkę: kapitalny scenariusz, soczysta satyra na media i służby, charyzmatyczny Cezary Pazura, którego rola przypadkowego taksówkarza stała się kultowa. Druga część to już raczej pastisz własnej legendy – film, który wie, że jest sequelem, i robi z tego żart.

🎭 Pazura kontra Pazura

Machulski bawi się tu konwencją: Jurek Kiler, który po wyjściu z więzienia stał się celebrytą i filantropem, znów zostaje wplątany w gangsterskie porachunki. Tym razem jego sobowtór (również Pazura) – prawdziwy Kiler – planuje go skompromitować. W efekcie dostajemy dwie role w jednej: cwaniaczka z Ursynowa i jego krzywe zwierciadło w świecie mafii.

Pazura bawi się tą podwójnością z wyczuciem, a w tle znów błyszczy Jerzy Stuhr jako komisarz Ryba – policjant z obsesją na punkcie Killera, który teraz bardziej przypomina celebrytę niż stróża prawa. Dodajmy jeszcze Janusza Rewińskiego (Siara wraca!), Małgorzatę Kożuchowską, Katarzynę Figurę, a wychodzi czysta esencja tamtej epoki.

💬 Dialogi, które przeszły do historii

Machulski znów daje nam język, który wszedł do codziennego użytku. „Bo znowu się w coś wpakowałeś, Jurek”, „To nie ja, to mój sobowtór!” czy kultowe „Siara wraca!” – te kwestie cytowano wtedy wszędzie. Humor jest bardziej farsowy niż w jedynce, ale wciąż działa, szczególnie jeśli oglądasz film z dystansem i sentymentem do ówczesnej rzeczywistości.

🎥 Machulski – mistrz autoparodii

To nie jest już błyskotliwa satyra społeczna, tylko czysta komediowa jazda bez trzymanki. Machulski puszcza oko do widza, robiąc sequel, który sam z siebie żartuje. W tle pojawiają się aluzje do transformacji, biznesu, mediów i polskiego show-biznesu, który rodził się na oczach publiczności. W tym sensie "Kiler-ów 2-óch” to świetny dokument swoich czasów – lekki, kolorowy i totalnie przerysowany.

🎵 Muzyka i tempo

Ścieżka dźwiękowa autorstwa Michała Lorenca (który współpracował z Machulskim już przy "Deja Vu”) to rytmiczna mieszanka brzmień końcówki lat 90. – funk, pop i elektronika. Całość trzyma tempo, choć momentami film przypomina bardziej serialową farsę niż kinowy przebój.

⚖️ Podsumowując 

"Kiler-ów 2-óch” to nie film, który miał być lepszy od oryginału – to film, który miał pozwolić nam jeszcze raz pośmiać się z tej samej legendy. Nie każda scena trafia, ale duch tamtego kina – bez CGI, bez kalkulacji, za to z sercem – nadal działa.

👉 Ocena: 7/10
Za nostalgię, za Stuhra, za Siarę. I za to, że przypomina nam czasy, kiedy polska komedia miała charakter, a nie budżet.


 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga