piątek, 19 maja 2023

Polskie filmy sprzed lat: Quo Vadis

Jakoś ostatnio mam klimat na oglądanie starych polskich filmów. Ostatnio postanowiłem wrócić do filmu Jerzego Kawalerowicza "Quo Vadis" (Polska 2001). Zapamiętałem tę produkcję, jako strasznie słabą, ze słabym aktorstwem i koszmarnie źle pokazanym pożarem Rzymu. Czy po ponad 20 latach okazało się, że jest inaczej? 

Książkę Henryka Sienkiewicza pamiętam do dzisiaj, jako bardzo dobrą. Niektóre ekranizacje jego powieści oceniam, jako bardzo dobrze, oczywiście przede wszystkim pamiętny Pan Wołodyjowski, Potop i moim zdaniem dobre Ogniem i mieczem

Niestety Quo Vadis zapamiętałem, jako bardzo słaby i długi. Teraz, jakoś po latach postanowiłem wrócić do opowieści o Rzymie czasów cesarza Nerona i pierwszych chrześcijan. No i tu od razu pierwsza uwaga - beznadziejna rola Michała Bajora, jako cesarza. Niestety to, że ktoś jest niezłym piosenkarzem, nie oznacza, że będzie dobrze grał w filmie. Zresztą gorszą rolę od Bajora zagrał jedynie Rafał Kubacki, znany niegdyś judoka z olimpijską przeszłością, w roli Ursusa (pamiętacie walkę z bykiem?). Nie wiem, jak pan Jerzy - wybitny reżyser - nie pogonił ich obu, widząc, jak grają (a raczej nie grają). 

Ale wracając do treści filmu. Wątków jest kilka - jeden życie chrześcijan, drugi - życie elit Rzymu i trzeci - "twórczość" Nerona. Pierwsza część filmu jest cholernie nudna i męcząca. Strasznie się męczyłem oglądając Bajora i Kubackiego. Pocieszająco była dobra rola Bogusława Lindy, jako Petroniusza

Druga część filmu zaczęła się od koszmarnie pokazanego pożaru Rzymu. Ludzie - przecież to kręcono w 2001 roku, już chyba lepiej wyglądał pożar wieżowca z "Płonącego wieżowca" a lat 70. Niemniej jednak, zmierzając do finału - koniec filmu związany z prześladowaniami chrześcijan, sceny z Koloseum, gdzie lwy zżerały bezbronnych ludzi, następnie ukrzyżowania i podpalenia, był koszmarny. I to nie koszmarnie zły. Koszmarnie poruszający. Zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, a chyba tak nie było przed laty, jak oglądałem za pierwszym razem. Dziecko wyrywane matce przez lwa i pożerane było tak straszne... Ech.   

I jeszcze jedna kwestia - znakomita rola Franciszka Pieczki. Był tak autentyczny w swojej roli świętego Piotra, że aż ciary przechodzą! Bardzo też dobra rola Jerzego Treli, jako Chilona

Moja ocena: 6/10


 

1 komentarz:

Szef OPZ pisze...

Uważam że ocena tego filmu jest sprawiedliwa, też go tak oceniam. Parę uwag Kubacki w roli Ursusa był dubbingowany, to nie było koloseum tylko amfiteatr Nerona, Koloseum powstało poźniej. Cenie sobie rolę pana Bajora w tym filmie znacznie gorszy był dla mnie Delag roli Winicjusza. Moim ulubionym Winicjuszem jest Robert Taylor z ekranizacji Quo Vadis z 1951. Tamten film choć w wielu aspektach odbiega od książki lepiej się sprawdza jako widowiskowy film kostiumowy. Pożar Rzymu też wypadł tam znacznie lepiej. U nas za to lepiej wypadła scena z lwami bo więcej pokazano. Duża wadą Quo Vadis polskiego były brzydkie zdjęcia wszystko było takie wyblakłe i nawet tak zagraniczne plenery jak Tunezja czy Francja nie zostały godnie zobrazowane. Na foto dach z planu ten film wyglądał znacznie lepiej, gdyby był nakręcony ładna kamerą w pełnej panoramie byłby znacznie lepszy.

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga