10 lat po pierwszej, kinowej wersji serialu „Z Archiwum X” na ekrany wchodzi jej druga część. Spokojnie mogłaby być nakręcona pod zupełnie innym tytułem i zrobić świetne wrażenie. Ale nie na fanach agentów Muldera i Scully.
Po obejrzeniu tego filmu wiele myśli chodziło mi po głowie, zwyciężyła ta, że to film dla ludzi, którzy w latach 90. oglądali serial. Teraz dorośli i są o kilkanaście lat starsi. Tak jak Fox i Dana. Oboje tworzą związek zmęczonych życiem ludzi, którzy mają w pamięci utratę dziecka. W tym filmie nie ma tak naprawdę nic nieprawdopodobnego. To, że jednym z bohaterów jest jasnowidz – a kogo to dzisiaj zdziwi. Ale to, że jasnowidzem jest ksiądz skazany za pedofilię już robi wrażenie. Wrażenie robi oczywiście to, że jasnowidzem jest ksiądz pedofil, a nie ksiądz pedofil.
Sama fabuła jest taka sobie, może nudzić chwilami i razić naiwnością. Mnie zaskoczył wątek wiary i pojawiające się pytania o Boga. O to, dlaczego jest taki okrutny, dlaczego stworzył niedoskonałym człowieka. Oczywiście to żadna jakaś tam nowość, ale w tym filmie zrobiło to na mnie wrażenie. Tak jak zmęczenie głównych bohaterów: obawa Scully przed „ciemnością”, jaką wnosi Mulder do ich domu pomagając FBI i fascynacja Foxa pomocą agentom. Od dawna zastanawiam się nad syfem, z którym spotykają się różni ludzie w swojej pracy i wpływem tego na nich, na ich życie, kontakty z bliskimi... Ale wracając do filmu. Nie wydaje mi się by powinien on powstać, jako druga, kinowa część "Z Archiwum X”. Wykorzystano serial tylko dla celów komercyjnych, by przyciągnąć fanów...
Po obejrzeniu tego filmu wiele myśli chodziło mi po głowie, zwyciężyła ta, że to film dla ludzi, którzy w latach 90. oglądali serial. Teraz dorośli i są o kilkanaście lat starsi. Tak jak Fox i Dana. Oboje tworzą związek zmęczonych życiem ludzi, którzy mają w pamięci utratę dziecka. W tym filmie nie ma tak naprawdę nic nieprawdopodobnego. To, że jednym z bohaterów jest jasnowidz – a kogo to dzisiaj zdziwi. Ale to, że jasnowidzem jest ksiądz skazany za pedofilię już robi wrażenie. Wrażenie robi oczywiście to, że jasnowidzem jest ksiądz pedofil, a nie ksiądz pedofil.
Tych ostatnich mamy przecież wielu, zwłaszcza w USA czy w odwiedzanej ostatnio przez Benedykta XVI Australii. To duchowny zaprowadzi Foxa na trop porywaczy ludzi z Rosji, którzy w USA szukają nielegalnie narządów do przeszczepu.
Sama fabuła jest taka sobie, może nudzić chwilami i razić naiwnością. Mnie zaskoczył wątek wiary i pojawiające się pytania o Boga. O to, dlaczego jest taki okrutny, dlaczego stworzył niedoskonałym człowieka. Oczywiście to żadna jakaś tam nowość, ale w tym filmie zrobiło to na mnie wrażenie. Tak jak zmęczenie głównych bohaterów: obawa Scully przed „ciemnością”, jaką wnosi Mulder do ich domu pomagając FBI i fascynacja Foxa pomocą agentom. Od dawna zastanawiam się nad syfem, z którym spotykają się różni ludzie w swojej pracy i wpływem tego na nich, na ich życie, kontakty z bliskimi... Ale wracając do filmu. Nie wydaje mi się by powinien on powstać, jako druga, kinowa część "Z Archiwum X”. Wykorzystano serial tylko dla celów komercyjnych, by przyciągnąć fanów...
Swoją drogą zebrałem już w domu 50 płyt z serialem, które czekają na wolną chwilę, w której będę mógł rozpocząć oglądanie. To będzie prawdziwa uczta...
3/5 Kostuch
X-Files: I Want to Believe USA/Kanada 2008
Scenariusz: Frank Spotnitz, Chris Carter
Reżyseria: Chris Carter
Scenariusz: Frank Spotnitz, Chris Carter
Reżyseria: Chris Carter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz