Trzeba przyznać, że to całkiem niezły horror. Sanktuarium (The Unholy USA 2021) opowiada historię niemej nastolatki, która pewnego dnia odzyskuje mowę i oznajmia, że kontaktuje się z nią Matka Boska. Na miejscu jest lokalny dziennikarz, który przyjechał, by opisać historię znęcania się nad... krowami.
Akcja filmu toczy się w małym miasteczku Nowa Anglia. Skompromitowany dziennikarz (Jeffrey Dean Morgan), któremu nikt nie chce dać już drugiej szansy, bo w przeszłości tworzył fałszywe reportaże, dostaje małe zlecenie na zrobienie kilku zdjęć na temat znęcania się nad krową.
The Grudge, to był kiedyś świetny horror, pamiętam, jak bałem się oglądając ten cykl, zwłaszcza wersje oryginalne. Dosyć sceptycznie jednak przyjąłem zapowiedzi nowej części i z dużym opóźnieniem obejrzałem The Grudge - Klątwa (Grudge USA 2020). Film bardzo przeciętny, ale nawet kilka razy się przestraszyłem. To był kolejny horror, który obejrzałem podczas pobytu w szpitalu.
Tym razem Klątwa dociera do USA i osiada w jednym z domów, którego mieszkańcy po kolei giną. Śledztwo w tej sprawie prowadzi miejscowa policja, ale po tym jak jeden z funkcjonariuszy trafił do szpitala psychiatrycznego, nie przynosi ono żadnego efektu.
Dziwny film. Pierwsze pół godziny ogląda się świetnie, potem pół godziny żenady i znowu ciekawe ostatnie dwadzieścia minut.
Film opowiada o młodym mężczyźnie, który poszukuje zaginionego horroru sprzed lat. The Hills Run Red wszedł na krótko do kin, ale został wycofany z powodu nadmiernie sadystycznych scen. Opowiadał o zabójcy o pseudonimie Babyface, który na swoją zniekształconą twarz zakłada dziecięcą maskę. Nasz główny bohater - Tyler (Tad Hilgenbrink - m.in. Straceni Chłopcy 2, Amusement, Grave Situations) w poszukiwaniu filmu natrafia na Alexę (piękna Sophie Monk) córkę reżysera, która pracuje w klubie dla mężczyzn tańcząc przy rurze. Tayler wraz ze swoimi przyjaciółmi i Seriną wyruszają na poszukiwania zaginionego horroru... Nie wiedzą jeszcze, że ktoś idzie ich tropem, a ich niemal każdy krok jest filmowany.
Mgła to jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio widziałem. To absolutna czołówka tego roku po Projekt Monster i Jestem Legendą.
Mgła to dodatkowo kolejna (po 1408) świetna ekranizacja Stephena Kinga. Ogląda się z zapartym tchem od początku do końca. Film zobaczyłem niestety na ostatnim seansie w Multikinie w Arkadach Wrocławskich. Niestety był on, o co najmniej kilkanaście minut krótszy od oryginału. „Pozdrawiam” pracowników, którzy dokonali okrojenia (z nieznanych mi przyczyn) filmu. Już pierwsza scena – w pracowni malarskiej głównego bohatera- gdy wśród jego prac zobaczyłem plakat z filmu "The Thing”Johna Carpentera – dała mi do myślenia, że będzie to zajebisty film.