czwartek, 15 listopada 2018

Sully czyli lądowanie na Hudson

"Sully" (USA 2016) - pod takim niepozornym tytułem kryje się naprawdę świetny film oparty na faktach. Opowiada o awaryjnym lądowaniu samolotu na rzece Hudson w Nowym Jorku. 

Ta historia wydarzyła się naprawdę. 15 stycznia 2009 roku sześć minut po starcie samolot Airbus A 320-214 linii US Airways,w wyniku zderzenia z kluczem ptaków, traci oba silniki. Pilot Chesley Sullenberger decyduje się na lądowanie na rzece Hudson. Uważa, że nie doleci do najbliższego lotniska. Na pokładzie było 155 osób. Manewr lądowania na rzece został przeprowadzony perfekcyjnie. Nikt nie zginął, a ranna została zaledwie jedna osoba.






O tej historii postanowił opowiedzieć słynny aktor i reżyser Clint Eastwood (Niesamowite historie, Kosmiczni kowboje, Medium) przy pomocy scenarzysty Todda Komarnickiego. W filmie opowiadają o samym wypadku, akcji ratunkowej i śledztwie, które wszczęto w sprawie wypadku. Wszystko wskazuje na to, że prowadząc je urzędnicy z Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu chcą winą obarczyć pilota, tytułowego Sully'ego (w tej roli świetny Tom Hanks - Krąg, Atlas chmur, Zielona mila, Apollo 13) i drugiego pilota Jeffa Skilesa (Aaron Eckhart - Kult, Ja, Frankenstein, Wcielenie, Mroczny rycerz, Bitwa o Los Angeles). Powołując się na komendy z wieży twierdzą, że pilot mógł bezpiecznie wylądować na wskazywanych lotniskach. Niesamowite wrażenie robi batalia podczas przeprowadzanych na żywo symulacji pilotów z członkami Rady. Aż ciary przechodzą po ciele, kiedy człowiek po raz kolejny uświadamia sobie jak mało może zwykły człowiek (nawet taki, który uratował 155 osób) w starciu z machiną państwową. Na szczęście w tym filmie, i oczywiście w rzeczywistości jednostka wygrała. Komisja uznała ostatecznie, że Sully zrobił to co musiał zrobić. I zrobił to perfekcyjnie...




Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga