To kolejny świetny horror, jaki ostatnio widziałem. Aż szkoda, że przegapiłem go w kinie.
To świetna kontynuacja niemniej świetnego obrazu "28 dni później" (w reżyserii Danny Boyle twórcy obsypanego Oscarami "Slumdoga"). Ogląda się od samego początku do końca z zapartym tchem. Oczywiście nie ma tu żadnych nowatorskich pomysłów czy rozwiązań. Ot kolejny film o zagładzie. Ale o zagładzie, która nie przyjedzie od dziury ozonowej, meteoru uderzającego w ziemię, wojny jądrowej, ale którą spowodują stare, dobre żywe trupy. Wirus tym razem atakuje Wielką Brytanię. Po kilkunastu miesiącach kwarantanny do Londynu wchodzą wojska NATO.
To świetna kontynuacja niemniej świetnego obrazu "28 dni później" (w reżyserii Danny Boyle twórcy obsypanego Oscarami "Slumdoga"). Ogląda się od samego początku do końca z zapartym tchem. Oczywiście nie ma tu żadnych nowatorskich pomysłów czy rozwiązań. Ot kolejny film o zagładzie. Ale o zagładzie, która nie przyjedzie od dziury ozonowej, meteoru uderzającego w ziemię, wojny jądrowej, ale którą spowodują stare, dobre żywe trupy. Wirus tym razem atakuje Wielką Brytanię. Po kilkunastu miesiącach kwarantanny do Londynu wchodzą wojska NATO.