
Rozumiem, że pisarze muszą mieć bujną wyobraźnię, ale ta scena wydaje mi się mocnym przegięciem. Znajoma, której ją przeczytałem będąc pod wrażeniem, stwierdziła, że za śniadanie podziękuje 8-) No ale horror to nie łaskotki. Bohaterowie pierwszej części - Jim Thurmond i jego przyjaciele uciekają umarlakom i dzielnie zmierzają do Nowego Jorku, gdzie na Manhattanie niczym samotna wyspa broni się superwieżowiec wybudowany przez jednego z najbogatszych ludzi świata. (Ten wątek może się kojarzyć z "Ziemią żywych trupów" George Romero.
Ale czujny jest także Ob, przywódca żywych truposzów, który ściąga posiłki z całej Ameryki by zdobyć ostatnią twierdzę ludzi. Czy żywi się obronią? Czy Zombie pokonają ludzkość. Odpowiedzi na te "emocjonujące" pytania poznacie po przeczytaniu tej książki. Ale jeżeli Wam się nie będzie chciało to mogę zdradzić Wam jak się skończy... 8-)