Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frank Darabont. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Frank Darabont. Pokaż wszystkie posty

środa, 5 grudnia 2018

Obrzydliwa Mucha powraca

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz oglądałem Muchę i jej kontynuację - zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Historia naukowca, który testuje teleporter na sobie i zamienia się w muchę mroziła krew żyłach. Po kilkunastu (?) latach zastanawiałem się czy film zdał egzamin czasu.

Na pewno Mucha była o wiele lepsza od Muchy 2 (The Fly II USA 1989), którą przyszło mi obejrzeć niedawno. Na pewno jest to horror, który nie straszy, natomiast jest obrzydliwy. Obrzydliwa jest sama tytułowa mucha, obrzydliwe jest jak zabija swoje ofiary i jak one później wyglądają. To wszystko sprawia, że nie ogląda się z przyjemnością tego filmu. Nie jest też straszny, więc dodatkowy potencjalny atut odpada. I nie pozostaje prawie nic. Prawie.

wtorek, 26 lipca 2016

The Walking Dead: Żywe trupy wracają po raz szósty (nie ostatni!)

Minęło dziewięć miesięcy odkąd opisywałem sezon piąty The Walking Dead. A odkąd opisywałem pierwszy sezon minęło pięć lat! Sezon szósty recenzuję na trzy miesiące przed premierą siódmego (obejrzyjcie zwiastun)! 

Trudno się opisuje seriale, z którymi człowiek się niemal zaprzyjaźnił. Przecież oglądam już The Walking Dead od prawie pięciu lat.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Świetny serial Walking Dead


Seriali - horrorów niewiele było mi dane obejrzeć. Ten jednak zdecydowanie polecam miłośników filmów o Zombie. Podobnie jak opisywany przeze mnie kiedyś serial W domu Zombie.

Pierwsza seria The Walking Dead (2010) nie jest długa, ma zaledwie sześć odcinków. Ale dzieje się w nim wiele, postaci są dobrze narysowane więc ogląda się z przyjemnością.

czwartek, 10 kwietnia 2008

Powalająca Mgła!

Mgła to jeden z najlepszych filmów, jakie ostatnio widziałem. To absolutna czołówka tego roku po Projekt Monster i Jestem Legendą.
 
Mgła to dodatkowo kolejna (po 1408) świetna ekranizacja Stephena Kinga. Ogląda się z zapartym tchem od początku do końca. Film zobaczyłem niestety na ostatnim seansie w Multikinie w Arkadach Wrocławskich. Niestety był on, o co najmniej kilkanaście minut krótszy od oryginału. „Pozdrawiam” pracowników, którzy dokonali okrojenia (z nieznanych mi przyczyn) filmu. Już pierwsza scena – w pracowni malarskiej głównego bohatera- gdy wśród jego prac zobaczyłem plakat z filmu "The Thing” Johna Carpentera – dała mi do myślenia, że będzie to zajebisty film.

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga