wtorek, 12 czerwca 2018

Braveheart. Arcydzieło Mela Gibsona

Wiem, wiem arcydzieło to naprawdę wielkie słowo. Ale ja naprawdę uważam, że Waleczne serce Mela Gibsona to film wielki. Film, który widziałem kilkadziesiąt razy i zawsze budził wielkie emocje. 

Braveheart (USA 1995) został nakręcony ponad 20 lat temu, ale ostatnio w podróży lotniczej miałem okazję sobie ten film przypomnieć i teraz napisać o nim parę zdań. Opowieść o poruszającej walce Szkotów o niepodległość w XIII wieku jak zwykle zrobiła na mnie wielkie wrażenie, były wzruszenie, zaduma i oglądanie z zapartym tchem do końca.
Zresztą jak może być inaczej skoro Mel Gibson to jeden z moich ulubionych aktorów od wielu lat. Znacie Go zapewne m.in. z filmów: Znaki czy cyklu Mad Max.

Tu występuje w głównej roli Williama Wallace'a i reżysera (scenariusz napisał Randall Wallace).

Opisywanie filmu nie ma sensu, zapewne większość z was zna jego treść. Tych, co ewentualnie jeszcze tego dzieła nie widzieli zdecydowanie zachęcam. Świetne zdjęcia, piękna muzyka, bardzo dobrzy aktorzy i dramatyczna opowieść o walce szkockich patriotów o wolność. To film o przyjaźni i zdradzie, miłości i cierpieniu. I ideałach, z których nie warto rezygnować nawet w obliczu śmierci...


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga