Nie ma co mówić. Serial "Sztorm Stulecia", jest o wiele lepszy od scenariusza Stephena Kinga wydanego w formie książkowe. Ekranizację widziałem pierwszy sporo lat temu. Nic się od tego czasu nie zastarzała!
O książce pisałem kilka tygodni temu (czytaj tutaj). Z niecierpliwością czekałem na okazję by powtórnie zobaczyć film. I dzięki Polsatowi udało się. Oglądanie co tydzień mnie nie bawi, więc całość sobie nagrałem, by później się delektować. Hmm, szkoda tylko, że kaseta była nie najlepsza, i to delektowanie się nie do końca było takie radosne. Zdarzały się nawet różne wulgaryzmy rzucane na telewizor, kasetę czy będący już na emeryturze (ale czynnej) magnetowid. No, ale nie ma co narzekać.
O treści filmu nie będę pisał, bo zrobiłem to już przy okazji scenariusza.
Za reżyserię filmu wziął się Craig R. Baxley znany m.in. z "Z dziennika Ellen Rimbauer", "Głębokiej czerwieni", świetnego "Zagubionego pokoju", "Czerwonej róży" czy "Szpitala Królestwo". Świetnie Colm Feore (znany m.in. z 24 godzin: Wybawienie, Egzorcyzmów Emily Rose, Informatora czy Kronik Riddicka) zagrał demonicznego Linoga. A poza tym świetny klimat, bardzo dobrze pokazane postaci, dobrze nakręcone. Miłośnicy błyskawicznej akcji i super efektów specjalnych nie mają tu czego szukać, ale fani dobrego, nastrojowego kina, przy którym warto pomyśleć znajdą tutaj naprawdę coś dla siebie!
Storm of the Century Kanada, USA 1999
247 min.
reżyseria: Criag R. Baxley
scenariusz: Stephen King
obsada: Colm Feore, Tim Daly, Debrah Farentino, Casey Siemaszko, Jeffrey DeMunn, Steve Rankin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz