niedziela, 14 sierpnia 2016

Wilki wojny czyli jak zniechęcić do horrorów

Czasami lubię obejrzeć sobie kompletną szmirę - wybieram z programu film z najgłupszym tytułem lub opisem i włączam. Założenie mam jedno - wytrwać do końca.

Tak właśnie było z filmem "Wilki wojny" (Battledogs USA 2013). I nie zawiodłem się. Fotoreporterka Doona Voorhees (Ariana Richards -  Park Jurajski, Zaginiony Świat: Jurrasic Park, Wstrząsy, Wstrząsy 3, Ucieczka przez czas) w absurdalny sposób zaraża się podczas fotografowania wilków. Pozwala się zbliżyć wilkowi na najbliższą odległość i... Chyba nic dziwnego, że zwierzę ugryzło kobietę. Dziwne, że zaraziło ją WILKOŁACTWEM.
Później kobieta wraca do USA, na lotnisku zamienia się w wilkołaka, atakujesz wszystkich możliwych zarażając ich wilkołactwem. Hmm.
Do akcji wkracza wojsko, a generał Christopher Monning (Dennis Haysbert - Sin City 2: damulka warta grzechu, Trzynaste piętro) postanawia z wilkołaków zrobić z wilkołaków żołnierzy.
Sprzeciwia się temu lekarz - epidemiolog major Brian Hoffman (Craig Sheffer - Rytuał, Hellraiser 5, Znak, Dracula 2, Misja do wnętrza ziemi, Nocne plemię). Walczy o życie fotoreporterki - wilkołaka, którą chcą zabić żołnierze. A w trakcie tych wszystkich zdarzeń wilkołaki uciekają z izolacji i atakują Nowy Jork. Wilkołaki wyglądają absurdalnie, akcja jest absurdalna, brak logiki wysoki nawet jak na horrory, ba sięga szczytów Mont Everest...

Rzadko odradzam oglądanie czegoś - ale spokojnie możecie odpuścić sobie ten horror. A reżyser - znany głównie z kręcenia zdjęć do horrorów - Alexander Yellen (Nawiedzona znaleziona) oraz scenarzysta Shane Van Dyke ( Dzień, w którym ziemia zamarła, Paranormal Entity, Transmorphrs: Fall of man, The Sacred, Klątwa z Salem, Czarnobyl - reaktor strachu) powinni się tak po ludzku wstydzić...



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga