niedziela, 1 grudnia 2019

Mgła nadchodzi znad morza i zabija!

To jeden z tych klasycznych horrorów, do których z przyjemnością wraca się po latach. "Mgłę" (The Fog) John Carpenter nakręcił w 1980 roku. 

John Carpenter to reżyser, którego znają wszyscy miłośnicy horrorów, m.in. z filmów: Atak na Posterunek 13, Ucieczka z Nowego Jorku, Christine, Książę Ciemności, Oni żyją, Wioska Przeklętych, Coś, Halloween,  Łowcy Wampirów, Duchy Marsa, Oddział czy w Paszczy szaleństwa, Cigarette Burns, Obrońcy życia, Halloween, Halloween 2. Oczywiście nakręcił filmy genialne, ale też tandetne, ale wszystkie oglądam dziś z przyjemnością, zwłaszcza, jak jeszcze zrobił do nich muzykę.
Uwielbiam te jego niepokojące kompozycje. W Mgle scenariusz pomagała mu napisać Debra Hill (Halloween, Halloween 2, Ucieczka z Los Angeles).

Film opowiada o pewnym nadmorskim, amerykańskim miasteczku Antonio Bay, które atakowane jest przez duchy marynarzy, których statek zatonął 100 lat wcześniej. Za ich śmierć odpowiadają przodkowie mieszkańców rybackiej miejscowości, która obchodzi 100. rocznicę założenia. Upiorni marynarze szukają zemsty i wyłaniając się z mgły zabijają bez litości. Fajny klimat, dobra muzyka (jak to już wspominałem), ale nie jest to film, na którym będziecie się bać. Nie ma tez szczególnych efektów specjalnych. Podstawową zaletą filmu jest świetnie stworzony klimat, niemal, jak z opowieści Edgara Allana Poe.  


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

To nie zwykły horror, a traktat filozoficzny. Polecam przeczytać:
https://www.filmweb.pl/film/Mg%C5%82a-1980-7700/discussion/Traktat+filozoficzny,3161692

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga