Nigdy nie byłem wielkim fanem serii Piła. Jak na tamte lata, kiedy wychodziły pierwsze części, wydawała mi się zbyt okrutna. Dlatego bodajże po trzech częściach odpuściłem, chociaż obejrzałem jeszcze piątkę (czytaj recenzję) i siódemkę (czytaj recenzję). Teraz postanowiłem obejrzeć ostatnią, ósmą część - Piła: Dziedzictwo (Jigsaw Kanada, USA 2017). I oglądało się całkiem nieźle. Może więc przypomnieć sobie całą serię?
Pewnie bym tak zrobił, ale wychodzi cała masa serialów i filmów i ciężko wszystko obejrzeć. W tej części gra rozpoczyna się na nowo. Tym razem w jednym budynku zgromadzono kilka osób, które mają za sobą przestępstwa, za które nie poniosły konsekwencji.
Ktoś je ratował od surowej kary. Wszystko wskazuje na to, że za grą znowu stoi John Kramer. Ale jak to? Przecież on nie żyje...
Film wyreżyserowali: Michael Spierig i Peter Spierig (Świt, Zombie z Berkley, Przeznaczenie, Winchester), a scenariusz napisali: Pete Goldfinger (Wojownicze żółwie ninja, Ty będziesz następna, Piranie 3D) i Josh Stolberg (Ty będziesz następna, Crawlspace, Piranie 3D).
Po poprzednich częściach wydawałoby się, że nic gorszego już nie powstanie i nie należy też liczyć na nic lepszego. Jest trochę lepiej, chociaż krwi i okrucieństwa jest dalej sporo. Ofiary gry są niezbyt lotne i nie można oczekiwać od nich równej walki z jej organizatorem. Można obejrzeć, ale spokojnie można też poszukać czegoś innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz