Ostatnio zamiast poświęcać czas na przeglądaniu internetu, zajęcie w pociągu bardzo irytujące, z powodu słabego w wielu miejscach zasięgu, oglądam filmy. I trzeba przyznać, że "Czerwone piaski" (Red Sands USA 2009) bardzo drogę z Warszawy do Wrocławia umiliły. Na coraz dłużej trwającą podróż z
Wrocławia do
Warszawy (już
5:47 dla IC plus tradycyjne spóźnienie) zabrałem ze sobą nowokupiony serial
"Czas honoru" (
sezon 3). No cóż, nie zauważyłem, że nie wziąłem pierwszej płyty, skorzystałem więc z wziętego na wszelki wypadek horroru. I trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Szkoda, że zabrałem się za niego pod koniec podróży i ostatnie
5 minut musiałem obejrzeć już w domu. A przecież nie ma nic gorszego niż przerwanie filmu w samej końcówce 8-)
Czerwone piaski to opowieść o amerykańskich żołnierzach w
Afganistanie. Kiedy dostają zadanie obserwowanie drogi, którą mogą jeździć konwoje
Al-Kaidy nie spodziewają się, że głównym zagrożeniem będą nie terroryści, a prastary dżin.
Film pokazuje też parę scen, jakże dalekich od wyobrażeń co poniektórych, o żołnierzach walczących z terroryzmem daleko od swoich domów: przypadkowe zabicie kolegi, zastrzelenie małej dziewczynki czy propozycja zbiorowego gwałtu na pojmanej młodej kobiecie. Tak czasami wygląda walka amerykańskich żołnierzy o demokracje... To tylko film, ale od czasu do czasu słyszy się o takich incydentach...
Film wyreżyserował
Alex Turner (
Martwe ptaki), a scenariusz napisał
Simon Barrett (
Frankenfish, The Nothing Deal).
W filmie możemy zobaczyć m.in.
Shane Westa (
Dracula 2000, Liga niezwykłych dżentelmenów),
Theo Rossiego (
Dom Śmierci II,
Projekt Monster),
Noela Gugliemi (
Droga bez powrotu, Hallowed,
Piekielne sąsiedztwo,
Skarb mumii, Miasto śmierci,
Evilution, Alone, Gamer, Droga śmierci),
J.K Simonsa (
Spiderman, Dotyk przeznaczenia, Zabójcze ciało).