No właśnie ciężki film, ale o czym? O czym właściwie chciał opowiedzieć reżyser i scenarzysta Mother! (USA 2017) Darren Aronofsky (Czarny łabędź, Pi)? O poświęceniu kobiety dla starszego partnera cierpiącego na kryzys twórczy?
Cały film to ciąg jakiś paranoicznych sytuacji. Matka (świetna rola Jennifer Lawrence - X-Men: pierwsza klasa, X-Men: Apocalypse, X-Men: przyszłość, która nadejdzie, Devil you know, House at the end of the street, Igrzyska śmierci: Kosogłos cz.1, cz.2, Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia, Igrzyska śmierci, Pasażerowie) to główna bohaterka.
Mieszka w starym domu, który remontuje wraz ze swoim mężem - poetą, który po wielkim sukcesie, nie może wrócić do pisania (Javier Bardem - Piraci z Karaibów. Zemsta Salazara). Kobieta remontuje dom dom gdzieś na odludziu, bierze na siebie wszystkie obowiązki i czeka na nawrót weny dużo starszego męża. Bezskutecznie... To o tyle trudne, że mężczyzna wydaje się niefajny, nie miły, nie jest chyba dobrym człowiekiem. Pewnego dnia w ich domu pojawia się nieznany mężczyzna (Ed Harris - Snowpiercer: Arka przyszłości, Geostorm, Apollo 13, Bastion, Sprzedawca śmierci, Otchłań, Creepshow, Atak z kosmosu), który myśląc, że to pensjonat chce wynająć pokój. Przynajmniej tak na początku mówi. Matka nie jest zadowolona z tego, że jej mąż przyjmuje go na noc i szybko zaprzyjaźnia się z nim spędzając coraz więcej czasu. Tym bardziej, że dzień później pojawia się żona mężczyzny (Michelle Pfeiffer - Mroczne cienie, Zaklęta w sokoła, Czarownice z Eastwick, Amazonki z księżyca, Powrót Batmana, Wilk, Gwiezdny pył, Avengers: koniec gry, Ant-Man i Osa), który okazuje się śmiertelnie chory. Zaraz potem pojawiają się synowie dziwacznej pary (Brian Gleeson, Domhnall Gleeson), z których jeden zabija drugiego. Wszyscy są niemili dla Matki, organizują stypę w jej domu, który demolują. Później niespodziewanie jak przyszli, tak odchodzą. Matka zachodzi w ciążę, jej mąż odzyskuje wenę i tworzy nowe dzieło. Pojawiają się jego fani, najpierw kilku, kilkudziesięciu, kilkuset, chyba kilka tysięcy, zajmują dom, dochodzi do totalnego zniszczenia i wojny z policją... W tym czasie Matka rodzi swoje dziecko...
No mówię Wam, prawdziwy koszmar. To nie jest typowy horror. Ale mroczny film, z ekstremalnym (tylko jakim - każdy chyba wskaże swoje) przesłaniem Aronofskyego. Tego się nie da nawet opisać. To musicie zobaczyć sami. Świetni aktorzy, świetne aktorstwo, demoniczne postacie, coraz bardziej mroczny klimat. Nie wiemy czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy może jest wytworem (chorej?) wyobraźni Matki. Czemu wracają ślady krwi? Czy naprawdę czy to tylko wyobrażenie? Brrrr. Aż ciary przechodzą jak sobie przypomnę końcówkę będącą prawdziwą symfonią chaosu!
Cały film to ciąg jakiś paranoicznych sytuacji. Matka (świetna rola Jennifer Lawrence - X-Men: pierwsza klasa, X-Men: Apocalypse, X-Men: przyszłość, która nadejdzie, Devil you know, House at the end of the street, Igrzyska śmierci: Kosogłos cz.1, cz.2, Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia, Igrzyska śmierci, Pasażerowie) to główna bohaterka.
Mieszka w starym domu, który remontuje wraz ze swoim mężem - poetą, który po wielkim sukcesie, nie może wrócić do pisania (Javier Bardem - Piraci z Karaibów. Zemsta Salazara). Kobieta remontuje dom dom gdzieś na odludziu, bierze na siebie wszystkie obowiązki i czeka na nawrót weny dużo starszego męża. Bezskutecznie... To o tyle trudne, że mężczyzna wydaje się niefajny, nie miły, nie jest chyba dobrym człowiekiem. Pewnego dnia w ich domu pojawia się nieznany mężczyzna (Ed Harris - Snowpiercer: Arka przyszłości, Geostorm, Apollo 13, Bastion, Sprzedawca śmierci, Otchłań, Creepshow, Atak z kosmosu), który myśląc, że to pensjonat chce wynająć pokój. Przynajmniej tak na początku mówi. Matka nie jest zadowolona z tego, że jej mąż przyjmuje go na noc i szybko zaprzyjaźnia się z nim spędzając coraz więcej czasu. Tym bardziej, że dzień później pojawia się żona mężczyzny (Michelle Pfeiffer - Mroczne cienie, Zaklęta w sokoła, Czarownice z Eastwick, Amazonki z księżyca, Powrót Batmana, Wilk, Gwiezdny pył, Avengers: koniec gry, Ant-Man i Osa), który okazuje się śmiertelnie chory. Zaraz potem pojawiają się synowie dziwacznej pary (Brian Gleeson, Domhnall Gleeson), z których jeden zabija drugiego. Wszyscy są niemili dla Matki, organizują stypę w jej domu, który demolują. Później niespodziewanie jak przyszli, tak odchodzą. Matka zachodzi w ciążę, jej mąż odzyskuje wenę i tworzy nowe dzieło. Pojawiają się jego fani, najpierw kilku, kilkudziesięciu, kilkuset, chyba kilka tysięcy, zajmują dom, dochodzi do totalnego zniszczenia i wojny z policją... W tym czasie Matka rodzi swoje dziecko...
No mówię Wam, prawdziwy koszmar. To nie jest typowy horror. Ale mroczny film, z ekstremalnym (tylko jakim - każdy chyba wskaże swoje) przesłaniem Aronofskyego. Tego się nie da nawet opisać. To musicie zobaczyć sami. Świetni aktorzy, świetne aktorstwo, demoniczne postacie, coraz bardziej mroczny klimat. Nie wiemy czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy może jest wytworem (chorej?) wyobraźni Matki. Czemu wracają ślady krwi? Czy naprawdę czy to tylko wyobrażenie? Brrrr. Aż ciary przechodzą jak sobie przypomnę końcówkę będącą prawdziwą symfonią chaosu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz