Po obejrzeniu samego początku filmu stwierdziłem - sorry, ale to już nie są czasy Samary i kasety wideo, która po obejrzeniu zabija w ciągu tygodnia. Co by twórcy filmu (Rings USA 2017) nie wymyślili to nie reanimują już tego zmarłego cyklu.
Nic nie tłumaczy tego dlaczego ten film powstał. Ani całe konsorcjum, które działa pod okiem naukowca profesora Gabriela (Johnny Galecki - Hancock, Wyścig z czasem, Koszmar minionego lata) aby uniknąć śmierci, ani nowe efekty specjalne, ani nawet myśl by wycisnąć pieniądze od fanów tej serii. Bo ci, którzy zobaczyli film w dniu premiery na pewno odradzali wszystkim znajomym (i nieznajomym) obejrzenie tej produkcji. I mieli rację.
Nic nie tłumaczy tego dlaczego ten film powstał. Ani całe konsorcjum, które działa pod okiem naukowca profesora Gabriela (Johnny Galecki - Hancock, Wyścig z czasem, Koszmar minionego lata) aby uniknąć śmierci, ani nowe efekty specjalne, ani nawet myśl by wycisnąć pieniądze od fanów tej serii. Bo ci, którzy zobaczyli film w dniu premiery na pewno odradzali wszystkim znajomym (i nieznajomym) obejrzenie tej produkcji. I mieli rację.