czwartek, 11 kwietnia 2019

Mumia powraca po raz kolejny

Spodziewałem się, że "Mumia" (The Mummy Chiny, Japonia, USA 2017) z Tomem Cruisem i Russelem Crowe musi być dobrym filmem. A na pewno filmem bardzo dobrze zrobionym. Bo Ci aktorzy nie grają w złych/źle zrobionych filmach. Oczywiście piszę o produkcjach komercyjnych!

Film bardzo szybko wszedł do Netflixa więc nie ma problemu z jego obejrzeniem (o ile oczywiście macie wykupioną tę platformę). Nie czekałem więc długo i zaraz po skończeniu serialu Ślepnąć od świateł zabrałem się za oglądanie. I nie rozczarowałem się.
Tom Cruise (Niepamięć, Wywiad z wampirem, Wojna światów, Raport mniejszości, Legenda, Na skraju jutra) gra sierżanta Nicka Mortona - amerykańskiego żołnierza, który w Iraku, oprócz służenia swojemu krajowi zajmuje się też rabowaniem zabytków. Pewnego dnia ze swoim kompanem odkrywają ukryty grób egipskiej księżniczki Ahmanet (Sofia Boutella -  Star Trek. W nieznane, 451 st Fahrenheita,  Strefa X 2). Nie bez powodu została ona ukryta aż w dalekim Iraku, próbowała bowiem w przeszłości zniszczyć ludzkość, a wcześniej zabiła swojego ojca, matkę i maleńkiego brata. Wszystko dlatego, że miała stracić tron po narodzinach braciszka. Na miejscu szybko pojawia się tajemnicza pani archeolog Jenny Halsey (Annabelle Wallis Miasto widmo, Zagubiona przyszłość, X-Men: pierwsza klasa, Król Artur - Legenda miecza, Królewna Śnieżka i Łowca, Annabelle, 
Annabelle: Narodziny zła), której marines po upojnie spędzonej nocy w hotelu ukradł mapę z zaznaczonym miejscem ukrytych rzekomo skarbów. Co ciekawe miejsce pochówku jest inne od zwykłych grobów faraonów i ich rodzin. Wszystko wskazuje na to, że ktoś bardziej starał się zadbać o to by ktoś (coś?) nie mogło stamtąd wyjść niż ochronić grobowiec przed rabusiami z zewnątrz. Ostatecznie mumia zostaje przetransportowana do samolotu i stamtąd rusza do Londynu. Po drodze jednak zaczyna dochodzić do niespodziewanych zdarzeń. Przyjaciel Nicka - Chris Vail (Jake Johnson - Jurassic World) zabija swojego dowódcę, a samolot atakują ptaki pozbawiając go silników. Maszyna zaczyna pikować w dół...

Tymczasem w Londynie na mumię i Jenny Halsey czeka niejaki doktor Henry Jekyll (Russel Crowe - Człowiek ze stali, Gladiator, Pan i władca: na krańcu świata, Robin Hood) - człowiek od lat walczący ze Złem w każdej postaci, także z tym w sobie.

Film ogląda się bardzo dobrze, brakuje jednak tego poczucia humoru, który mieliśmy w Mumii z 1999 roku. W filmie Alexa Kurtzmana (znany bardziej jako reżyser z filmów: Transformers, Transformers: zemsta upadłych, Star Trek, Fringe: Na granicy światów, W ciemności. Star Trek, Niesamowity Spider-Man 2, Kowboje i obcy) wszystko jest na poważnie. Dodaje też do swojego filmu elementy innych filmów, tworząc pewnego rodzaju misz masz w stylu gry przygodowej, gdzie jedna przeszkoda goni drugą, a ta kolejną. I wszystkie je musi ominąć nasz marines i zakochana w nim tajemnicza pani archeolog. A wszystko to wskazuje, że to dopiero początek cyklu filmów o dzielnym sierżancie Nicku Mortonie...


Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga