Czekałem z niecierpliwością na drugi sezon serialu Sex Education (Wielka Brytania 2020). Pierwszy zrobił na mnie spore wrażenie (czytaj recenzję) i byłem bardzo ciekawy, jak poradzą sobie z oczekiwaniami widzów twórcy kontynuacji. Na szczęście nie zawiedli!
Jak już się zapewne przyzwyczaili widzowie korzystający z Netflixa od dawna (a może to zaskakiwać nowych odbiorców) produkcje tej firmy pełne są wątków dotyczących praw człowieka, LGBT, homoseksualizmu itd. Bardzo mnie to cieszy, chociaż czasami jest to zbyt nachalne.
Bo przecież nie zawsze musimy wchodzić naszym bohaterom do łóżka i nie powinno mieć dla nas znaczenia czy są hetero czy homoseksualni. W sezonie drugim Sex Education znowu pojawiają się ważne wątki.
Spore wrażenie robi sprawa molestowania seksualnego młodej dziewczyny w autobusie. Warto zobaczyć, jak bardzo to działa na psychikę. Jest też wątek niepełnosprawności oraz homoseksualizmu w wojsku. Poza tym kontynuacja tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej części. Przede wszystkim problemy w związkach. Znowu mamy elementy komediowe, ale między nimi bardzo gorzkie, czasami dramatyczne opowieści z życia młodych ludzi. Ale nie tylko młodych. Śledzimy bowiem też losy mamy głównego bohatera - Otisa (Asa Butterflield - Gra Endera, Osobliwy dom pani Peregrine, Między nami kosmos, Wilkołak). Jean (Gillian Anderson - serial z Archiwum X, Z Archiwum X chcę wierzyć, Z Archiwum X: pokonać przyszłość, UFO, Imperium robotów: Bunt człowieka) przechodzi bowiem kryzys związku z Jakobem (Mikael Persbrandt - cykl Hobbita, Hipnotyzer, Król Artur: Legenda miecza). Żeby skomplikować akcję - Otis jest z kolei w związku z córką Jakoba - Olą (Patricia Allison). Kibicujemy też i trzymamy kciuki za Erica (Ncuti Gatwa), który nie może się zdecydować kto ma być jego partnerem. Ja najbardziej kibicowałem szkolnej szkolna outsiderce Maeve (Emma Mackey), do której wprowadza się jej matka - narkomanka, z jej przyrodnią siostrą...
Uff. Skomplikowane to wszystko, ale naprawdę ogląda się bardzo dobrze, emocjonujemy się, trzymamy kciuki za naszych bohaterów i zastanawiamy się jak to teraz wygląda w szkole. To pytanie zapewne dosyć intensywnie zadają sobie rodzice kilkulatków, którzy wiedzą, że ich dzieci będą za kilka lat mieć te 16 lat... Czy też będą mieli takie problemy?
Jak już się zapewne przyzwyczaili widzowie korzystający z Netflixa od dawna (a może to zaskakiwać nowych odbiorców) produkcje tej firmy pełne są wątków dotyczących praw człowieka, LGBT, homoseksualizmu itd. Bardzo mnie to cieszy, chociaż czasami jest to zbyt nachalne.
Bo przecież nie zawsze musimy wchodzić naszym bohaterom do łóżka i nie powinno mieć dla nas znaczenia czy są hetero czy homoseksualni. W sezonie drugim Sex Education znowu pojawiają się ważne wątki.
Spore wrażenie robi sprawa molestowania seksualnego młodej dziewczyny w autobusie. Warto zobaczyć, jak bardzo to działa na psychikę. Jest też wątek niepełnosprawności oraz homoseksualizmu w wojsku. Poza tym kontynuacja tego co mogliśmy już zobaczyć w poprzedniej części. Przede wszystkim problemy w związkach. Znowu mamy elementy komediowe, ale między nimi bardzo gorzkie, czasami dramatyczne opowieści z życia młodych ludzi. Ale nie tylko młodych. Śledzimy bowiem też losy mamy głównego bohatera - Otisa (Asa Butterflield - Gra Endera, Osobliwy dom pani Peregrine, Między nami kosmos, Wilkołak). Jean (Gillian Anderson - serial z Archiwum X, Z Archiwum X chcę wierzyć, Z Archiwum X: pokonać przyszłość, UFO, Imperium robotów: Bunt człowieka) przechodzi bowiem kryzys związku z Jakobem (Mikael Persbrandt - cykl Hobbita, Hipnotyzer, Król Artur: Legenda miecza). Żeby skomplikować akcję - Otis jest z kolei w związku z córką Jakoba - Olą (Patricia Allison). Kibicujemy też i trzymamy kciuki za Erica (Ncuti Gatwa), który nie może się zdecydować kto ma być jego partnerem. Ja najbardziej kibicowałem szkolnej szkolna outsiderce Maeve (Emma Mackey), do której wprowadza się jej matka - narkomanka, z jej przyrodnią siostrą...
Uff. Skomplikowane to wszystko, ale naprawdę ogląda się bardzo dobrze, emocjonujemy się, trzymamy kciuki za naszych bohaterów i zastanawiamy się jak to teraz wygląda w szkole. To pytanie zapewne dosyć intensywnie zadają sobie rodzice kilkulatków, którzy wiedzą, że ich dzieci będą za kilka lat mieć te 16 lat... Czy też będą mieli takie problemy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz