Kolejna niezła produkcja SF - Pacific Rim 2: Rebelia (Pacific Rim: Uprising USA, Wielka Brytania, Japonia, Chiny 2018) daje możliwość miłego spędzenia czasu, ale nie zachwyca. Zacząłem się nawet w trakcie seansu zastanawiać co jest ciekawsze - Pacific Rim czy Transformers. I ten drugi cykl filmów bardziej mi się podoba - stwierdziłem.
O fabule nie będę za wiele pisał. W dużym skrócie - Jake (John Boyega - Gwiezdne wojny: Skywalker, Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi, Gwiezdne wojny: przebudzenie mocy, Atak na dzielnicę) jest zmuszony wrócić do wojska i przygotowywać jeagery do ewentualnej, kolejnej inwazji kosmitów.
Nie wie jeszcze, że nie tylko kaiju będą jego śmiertelnymi wrogami...
Film wyreżyserował Steven S. DeKnight (Daredevil, Tajemnice Smalville, Anioł Ciemności, Buffy: Postrach wampirów), a scenariusz napisali: Emily Carmichael i T.S. Nowlin (cykl: Więzień labiryntu, Phoenix Forgotten, Agent 13). Niestety nie udało się im powtórzyć sukcesu pierwszej części wyprodukowanej przez Guillermo del Toro (czytaj recenzję). Niestety to co było jeszcze świeże w 2013 roku, teraz już było tylko powtórką. Nawet nie powtórką, ale kalką. Co prawda ogląda się bez obrzydzenia, ale bez takiego "woow", jak w pierwszej części.
O fabule nie będę za wiele pisał. W dużym skrócie - Jake (John Boyega - Gwiezdne wojny: Skywalker, Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi, Gwiezdne wojny: przebudzenie mocy, Atak na dzielnicę) jest zmuszony wrócić do wojska i przygotowywać jeagery do ewentualnej, kolejnej inwazji kosmitów.
Nie wie jeszcze, że nie tylko kaiju będą jego śmiertelnymi wrogami...
Film wyreżyserował Steven S. DeKnight (Daredevil, Tajemnice Smalville, Anioł Ciemności, Buffy: Postrach wampirów), a scenariusz napisali: Emily Carmichael i T.S. Nowlin (cykl: Więzień labiryntu, Phoenix Forgotten, Agent 13). Niestety nie udało się im powtórzyć sukcesu pierwszej części wyprodukowanej przez Guillermo del Toro (czytaj recenzję). Niestety to co było jeszcze świeże w 2013 roku, teraz już było tylko powtórką. Nawet nie powtórką, ale kalką. Co prawda ogląda się bez obrzydzenia, ale bez takiego "woow", jak w pierwszej części.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz