wtorek, 22 czerwca 2021

Klasyka horroru: Siedem czarnych nut

Luci Fulci to jeden z moich ulubionych twórców horrorów z lat 70 i 80. "Siedem czarnych nut" (Sette note in nero Włochy 1977) to jeden z jego mniej krwawych filmów, bardziej idący w stronę giallo - paranormalnego kryminału, niż ostrego gore. 

Główną bohaterka filmu jest Virginia (Jennifer O'Neill - Skanerzy), kobieta, która w dzieciństwie straciła matkę. Podczas wycieczki szkolnej oczami wyobraźni widzi spadającą z nadbrzeża matkę. Po latach dalej ma zdolności jasnowidzenia, widzi śmierć kobiety, zamurowanej w ścianie domu.

Opowiada o swoich widzeniach znajomemu parapsychologowi (Gabriele Ferzetti), z którym wspólnie próbują odnaleźć miejsce i ofiarę zbrodni. Dom, w którym doszło do zabójstwa zostaje przez Virginię odnaleziony, ale znalezione szczątki nie należą do widzianej w wizji kobiety... Czyżby ofiar miało być więcej? W kręgu podejrzanych znajduje się jej mąż (Gianni Garko)...

Lucio Fulci to reżyser m.in. filmów: Hotel siedmiu bram, Miasto żywej śmierci, Nie torturuj kaczuszki, Głosy zza światów, Demonia, Kot w mózgu, Słodki dom horroru, Dom zegarów, Dotyk śmierci, Duchy z Sodomy, Zombi 2, Zombi 3 i Dom przy cmentarzu. Większość z nich to krwawe obrazy, czasami nawet dosyć obrzydliwe, "Siedem czarnych nut" odróżnia się od nich klimatem, mniejszą liczbą krwawych scen, chociaż paru nie brakuje, chociażby sceny samobójstwa matki Virgini, gdy widzimy spadającą kobietę obdzierającą sobie skórę z twarzy o skały. Brrr. Ten film można by było nawet polecić miłośnikom kryminałów. Wciąga i intryguje. Dodatkowo dobrze dobrana muzyka, zwłaszcza ta z zegarka! Naprawdę warto zobaczyć!

Scenariusz Fulci napisał z Dardano Sacchetti (Dom przy cmentarzu, Hotel siedmiu bram, Krokodyl zabójca, Krokodyl zabójca 2, Wojownik cyborg, Człowiek szczur, Żywot w krainie cieni, Demony, Demony 2, Zagubieni w dolinie dinozaurów, Wojownicy roku 2072, Miasto żywej śmierci, Zombi 2, Apokalipsa kanibali, Wyliczanka, Amityville 2: opętanie)



Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga