Ale to były czasy. Czytało się książki Philipa K. Dicka, oglądało ekranizacje. Lata 90. naprawdę przebiegały pod znakiem dziesiątek tytułów dobrych powieści SF, które ukazywały się na rynku i jeszcze większej liczby filmów science fiction, horrorów, przygodówek i sensacji!
Pamięć absolutna (Total Recall USA, Meksyk 1990) to był jeden z najważniejszych tytułów tamtych czasów. Już nazwiska Arnolda Schwarzeneggera w roli głównej i Paula Verhoevena, jako reżysera były wystarczającym magnesem przyciągającym tłumy do kin i przed wideoodtwarzacze. I to nie jeden raz. Sam oglądałem ten film chyba kilkanaście razy.
Arnold jest robotnikiem, którego dręczą koszmarne sny o pobycie na Marsie. Ale jednocześnie bardzo chce tam wrócić. Postanawia skorzystać z oferty firmy, która wszczepia wspomnienia. Oferuje ona między innymi wspomnienia szpiega, który przeżywa liczne przygody, romanse i ratuje świat. Podczas przygotowania do wszczepienia wspomnień dochodzi do niepokojących zdarzeń. Okazuje się, że robotnik jest najprawdopodobniej agentem służb specjalnych, któremu wymazano pamięć. Rozpoczyna się polowanie...
Jak na tamte czasy świetnie zrobiony film, z robiącymi duże wrażenie efektami specjalnymi. Arnold może nie jest wielkim aktorem, ale wtedy przyciągał przed ekrany i robił wrażenie, bo wszyscy mieli jeszcze w pamięci jego role w Terminatorze, Predatorze, Uciekinierze czy Commando. I dodatkowo topowy w tamtych latach reżyser - Paul Verhoeven, twórca kultowego Robocopa, a później Nagiego instynktu, Żołnierzy kosmosu i Człowieka widmo. No i, co ważne, film powstał na podstawie jednego z moich ulubionych wówczas pisarzy SF - paranoika i zwolennika teorii spiskowej (uważał m.in., że Stanisław Lem nie istnieje) - Philipa K. Dicka. Jeżeli nie widzieliście starej wersji Pamięci absolutnej (w 2012 roku powstała nowa, bardzo dobra ekranizacja) to zdecydowanie Wam polecam!
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz