Ten film chciałem zobaczyć od dawna, żeby sobie przypomnieć. Niestety tak, jak pamiętałem Klątwa Doliny Węży (Polska, ZSRR 1987) to wyjątkowy gniot! Ale jednocześnie zaznaczę, gniot, który warto poznać, żeby wiedzieć, o czym mówimy!
Pierwszy zarzut - koszmarne efekty specjalne. Naprawdę twórcom filmu, w tym reżyserowi i scenarzyści Markowi Piestrakowi (twórcy słynnej Wilczycy) przyszło się zmierzyć z bardzo poważnymi problemami, przede wszystkim finansowymi, ale także i technicznymi. Na przykład helikopter mógł wystartować tylko raz, a ekipa filmowa czekała na maszynę chyba z miesiąc.
Dodatkowo brakowało odpowiednich zabezpieczeń i aż dziw, że nie doszło do tragicznych wypadków (chyba, że doszło, a my nie wiemy, bo pamiętajmy, że film powstawał za czasów komuny, a produkcja powstawała we współpracy z filmowcami ze Związku Radzieckiego).Drugi zarzut - chyba jednak twórcom filmu, za bardzo się wydawało, że tworzą polsko-sowiecką wersję Indiany Jones. Niestety, profesor Jan Tarnas (Krzysztof Kolberger) nie dorównuje swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi. Jest jedynie jego ubogim krewnym. Chociaż oczywiście potencjał w tej historii był! Film powstał na podstawie opowiadania Roberta Strattona (pseudonim Wiesława Górnickiego) "Hobby doktora Travena”, które publikował "Przekrój" w latach 1979-1980. W dużym skrócie - wojskowy pilot Bernard Traven (Roman Wilhelmi) zostaje zestrzelony w 1954 roku, gdzieś nad Laosem czy Wietnamem i z buddyjskiej świątyni kradnie drogocenną szkatułkę. Po latach przy pomocy doktora Tarnasa odczytuje odkryty w niej manuskrypt i wyrusza w poszukiwaniu tajemniczej Doliny... Sprawą interesuje się też francuska dziennikarka Christine Joubert (Ewa Sałacka) i liczne wywiady... A śmiertelnym zagrożeniem są groźne węże!
Ten film znalazłem tylko na cda.pl.
moja ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz