Lubię sobie przypomnieć po latach niektóre filmy i cieszę się, że wiele z nich praktycznie się nie zestarzało. Tak jest właśnie z cyklem produkcji o Spider-Manie Marvela. Ostatnio miałem okazję zobaczyć Spider Man 2 (USA 2004) Sama Raimi.
Tym razem Peter Parker (Tobey Maguire) ma dosyć roli superbohatera. Ostatnia przygoda z Zielonym Goblinem (Willem Dafoe) dużo go kosztowała. Nic, więc dziwnego, że zawiesza strój Człowieka-Pająka do szafy i postanawia zabrać się za pracę i naukę. Niestety robotę fotoreportera stracił, praca przy dowożeniu pizzy mu nie wychodzi, a Cioci (Rosemary Harris) grozi utrata domu.
Sprawy sercowe też niestety się sypią. Nie odważył się powiedzieć, bowiem Mary (Kirsten Dunst), że ją kocha i kobieta wikła się w romans z dobrym kumplem Petera - Harrym (James Franco). Tymczasem Doktor Otto Octavius (Alfred Molina) przechodzi na złą stronę mocy... Peter Parker musi wrócić, jako Spider-Man! Jego miastu i nie tylko, całemu światu grozi zagłada! Na Peterze ciąży wielka odpowiedzialność...Film wyreżyserował ponownie Sam Raimi, fanom horrorów znany najbardziej z kultowego Martwego zła z 1981 roku. Swoją drogą, jako ciekawostkę mogę napisać, że główny bohater tego horroru - Bruce Campbell zagrał niewielką rolę i w Spider-Manie 2.
Swoją drogą, mimo, że komiksy czytam teraz tylko od czasu do czasu i głównie te, które poleci mi mój kumpel Tomek, to jednak miłość do obrazkowych historii pozostała we mnie od początku lat 90. kiedy to zaczęły masowo wychodzić (a ja je kupowałem namiętnie) kolejne Supermany, Spider-Many, Batmany i inne. Oj czytało się w akademiku, czytało. Ale, do czego zmierzam. Ten romans z komiksami spowodował, że do dziś chętnie oglądam kinowe ekranizacje, chociaż często wydają się bardzo podobne do siebie. Ale nie brak w wielu z nich humoru, świetnych efektów, emocji, które powodują, że oglądasz z zapartym tchem do końca i czekasz na kontynuacje. Tak miałem na przykład z Avengersami.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz