Ten film koniecznie chciałem zobaczyć w kinie. Dlatego zaraz po tym jak wróciłem z wakacji pobiegłem na film katastroficzny Twisters (USA 2024). Ponad 20 lat temu byłem fanem pierwszego Twistera.
Film Jana De Bonta z 1996 roku oglądałem kilkanaście razy i bardzo mi się podobał. Dlatego z pewnym niepokojem podchodziłem do produkcji Lee Isaaca Chunga, bojąc się rozczarowania. Ale na szczęście niepotrzebnie. Bardzo dobra produkcja, z dobrymi efektami, zbyt wiele nie różniąca się od pierwowzoru. Podobna fabuła, dwie rywalizujące ze sobą ekipy badające tornada. Główna bohatera to Kate Cooper (Daisy Edgar-Jones), młoda kobieta, której kilka lat wcześniej troje przyjaciół zginęło podczas badania wielkiego tornada.
Załamana, szuka zapomnienia w pracy w biurze meteorologicznym. Pewnego dnia jednak odwiedza ją przyjaciel, który jako jedyny, obok niej, przeżył tragiczne zdarzenie. Javi (Anthony Ramos) prosi ją o pomoc w badaniu tornad, tak by uniknąć tragicznych skutków. Dysponuje bardzo nowoczesnym sprzętem. Jak się domyślacie Kate początkowo waha się, ale ostatecznie dołącza do ekipy naukowców...Jak się możecie domyślić, w Twisters dzieje się jeszcze więcej niż w Twister, jest szybciej, skutki tornad jeszcze tragiczniejsze niż przed lat, widzimy więcej, lepiej itd itp. Pomijam wątek romansu Kate z kowbojem tornad - przystojnym lekkoduchem Tylerem (Glen Powell), bo rozumiem, że w filmie komercyjnym jest on niezbędny. A, że Powell mnie akurat nie przekonuje w tej roli też nie ma znaczenia, bo to tylko mój problem.
Zdecydowanie Wam polecam ten film - zwłaszcza do obejrzenia w kinie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz