czwartek, 13 marca 2025

Ponure Wzgórze Psów. Nowy serial na podstawie prozy Jakuba Żulczyka

Koszmarny jest ten serial, od początku do samego końca wszystko co się dzieje jest złe, nie ma we "Wzgórzu psów" (Polska 2025) pozytywnych bohaterów. Wszyscy są źli i źle muszą skończyć. Męczący fizycznie serial, ale bardzo wciągający. I ja szczerze mówiąc nie zauważyłem problemów z dźwiękiem, a jestem na tym punkcie wyczulony!

Kiedy wreszcie usiadłem do oglądania "Wzgórza psów", wyprodukowanego przez Netflix, na podstawie powieści Jakuba Żulczyka, nie spodziewałem się, że serial tak bardzo mnie pochłonie. I jednocześnie zmęczy. Nie zrozumcie mnie źle: to zmęczenie wynikało z fizycznego niemal odczuwania ciężaru, jaki ta historia ze sobą niesie. Serial wcisnął mnie w fotel, przyspieszył tętno i nie pozwolił oderwać oczu od ekranu. To nie jest lekka rozrywka na wieczór – to podróż w głąb mroku, która wymaga od widza pełnego zaangażowania, ale w zamian daje coś wyjątkowego. 

Już od pierwszych minut "Wzgórze psów" buduje atmosferę, jakiej próżno szukać w innych polskich produkcjach. Zybork, fikcyjne miasteczko na Dolnym Śląsku, staje się czymś więcej niż tłem – to żywy organizm, pulsujący tajemnicami i skrywanymi grzechami. Mateusz Kościukiewicz jako Mikołaj Głowacki, pisarz wracający w rodzinne strony, jest jak przewodnik po tym labiryncie przeszłości. Jego kreacja – pełna napięcia i tłumionych emocji – idealnie współgra z Jaśminą Polak w roli Justyny, dziennikarki, która nie cofnie się przed niczym, by odkryć prawdę. Aktorstwo to jeden z najmocniejszych punktów serialu – od Roberta Więckiewicza w roli ojca Mikołaja po drugoplanowe postaci, które dodają Zyborkowi autentyczności.

Scenariusz, napisany przez Żulczyka we współpracy z Piotrem Domalewskim, to majstersztyk. Historia płynnie przeplata wątki kryminalne z dramatem rodzinnym, a każda scena zdaje się być nasączona niepokojem. Reżyseria Jacka Borcucha i Domalewskiego tylko potęguje to wrażenie – kamera zdaje się być niemal intruzem, zaglądającym w najbardziej intymne zakamarki życia bohaterów. Estetyka serialu, choć surowa, ma w sobie coś hipnotyzującego – szarość krajobrazów kontrastuje z intensywnością emocji, a każdy kadr wydaje się przemyślany w najdrobniejszym szczególe.

Nie ma tu łatwych odpowiedzi ani tanich chwytów – widz zostaje zmuszony do konfrontacji z trudnymi pytaniami o winę, karę i przeszłość, która nigdy nie odpuszcza. Dla fanów mrocznych historii i gęstej atmosfery Wzgórze psów to pozycja obowiązkowa. Ostrzegam jednak: przygotujcie się na maraton, po którym będziecie potrzebowali chwili, by złapać oddech. Warto! Teraz czas będzie sięgnąć po książkę! 



 

Brak komentarzy:

Szukaj na tym blogu

Archiwum bloga