Kolory zła: Czerwień (Polska 2024) potwierdza, że polskie thrillery od lat trzymają wysoki poziom. Najnowszą produkcję Netflixa, w reżyserii Adriana Panka ogląda się z przyjemnością, chociaż widzowie znający specyfikę pracy organów ścigania będą lekko zirytowani.
No ale cóż to nie dokument, żeby było wszystko w zgodzie z procedurami obowiązującymi w realnym świecie. Film opowiada o zabójstwie młodej kobiety (Zofia Jastrzębska), której ciało zostaje znalezione na trójmiejskiej plaży. Kobieta ma wycięte usta i istnieje podejrzenie, że zamordował ją mężczyzna, skazany za podobne zabójstwo, który niedawno opuścił więzienie.
Jednak Leopold Bilski - młody, ambitny prokurator, przeniesiony nad morze z Warszawy (w tej roli Jakub Gierszał) ma wątpliwości. Mimo nacisków przełożonego decyduje się szukać innego podejrzanego, w czym utwierdzają go materiały przekazane przez matkę zamordowanej kobiety - sędzię Bogucką (Maja Ostaszewska). Tropy zaczynają prowadzić do pewnego klubu nocnego i lokalnego gangstera Kazara (Przemysław Bluszcz). Okazuje się też, że ofiar może być więcej...Film powstał na podstawie popularnej książki kryminalnej "Kolory zła: Czerwień" Małgorzaty Oliwii Sobczak. Reżyser Adrian Panek, znany jest z takich produkcji jak: Kruk: Jak tu ciemno, Wilkołak. Trudno nie jest tu znaleźć nawiązań do zaginięcia Iwony Wieczorek sprzed kilkunastu lat, czy sprawy trójmiejskiego klubu, w którym molestowane były młode kobiety.
Twórcom filmu udało się stworzyć naprawdę dobry thriller, który oczywiście nie wpisze się do historii kina, ale na pewno przyjemnie się ogląda. Dobra fabuła, zdjęcia, dźwięk i bardzo fajna muzyka Bartosza Chajdeckiego, oraz świetnie dobrani aktorzy, wśród których bryluje groteskowo-demoniczny Przemysław Bluszcz.
Naprawdę warto zobaczyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz