Kultowy film sprzed lat, który teraz udało mi się znowu zobaczyć, ale pierwszy raz w kinie! Co to było za przeżycie! A seans "Podróży za jeden uśmiech" (Polska 1972) w warszawskim Iluzjonie był możliwy dzięki autorskiemu spotkaniu z Filipem Łobodzińskim, który promuje swoją książkę "Filip Łobodziński".
Właściwie mógłbym napisać, że to film mojej młodości, ale przecież w dniu premiery miałem zaledwie dwa lata. Kompletnie nie pamiętam, kiedy "Podróż za jeden uśmiech", nakręcony na podstawie powieści Adama Bahdaja obejrzałem, ale pewnie było to już w szkole podstawowej. A może później?
W każdym razie kiedyś uwielbiałem film Stanisława Jędryki. Znakomite role Henryka Gołębiewskiego i Filipa Łobodzińskiego. Świetna fabuła, wiele już nie pamiętałem, ale oglądając przypominałem sobie jak Poldek i Duduś autostopem podróżowali z Warszawy na Hel. A pamiętajcie, że to były wczesne lata 70. Naprawdę warto powtórzyć sobie/zobaczyć pierwszy raz, pokazać swoim dzieciom. Przecież jak My im nie pokażemy, to nigdy tego samego nie zobaczą. Mnie niestety nie udało się namówić moich dzieciaków na wizytę w Iluzjonie.
Swoją drogą to niesamowite kino, świetnie jest mieszkać w jego pobliżu. Zobaczycie tam znakomite, stare filmy, praktycznie bez reklam, a ceny biletów nie przerażają. Nie zobaczycie tam nikogo z pop cornem i colą. Tam przychodzą w większości pasjonaci kina, a nie kukurydzy i słodkich napojów.
A Filip Łobodziński po seansie, opowiadający o swojej książce i swoim życiu (niestety nie miał z górki - śmierć córki, choroba nowotworowa...) dosyć krytycznie odnosił się do granej przez siebie w tym filmie postaci, określając ją m.in., jako samolubną. Polecam Wam tę książkę, co prawda, jeszcze jej nie czytałem, ale z opowieści autora, wynika, że jest bardzo ciekawa i poruszająca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz