Muszę przyznać, że filmy Patryka Vegi robią na mnie niesamowite wrażenie. Tak samo jest z tegoroczną produkcją tego reżysera - Botoksem.
Pierwsze kilkanaście minut to nagromadzenie drastycznych scen, które trudno przejść, umierające dziecko, utopiony ojciec z synem itd., itp. Jest ich tak wiele, że po tej z leżącymi nad wodą topielcami pomyślałem sobie "stop". Nie chce już na to patrzeć, po co mam się męczyć. Kino to ma być rozrywka. Ale zostałem, bo głupio byłoby wyjść jak przyszło się pierwszy raz od kilkunastu miesięcy z Żoną do kina (małe dzieci, chyba wiecie, o co chodzi?! 8-)).
Pierwsze kilkanaście minut to nagromadzenie drastycznych scen, które trudno przejść, umierające dziecko, utopiony ojciec z synem itd., itp. Jest ich tak wiele, że po tej z leżącymi nad wodą topielcami pomyślałem sobie "stop". Nie chce już na to patrzeć, po co mam się męczyć. Kino to ma być rozrywka. Ale zostałem, bo głupio byłoby wyjść jak przyszło się pierwszy raz od kilkunastu miesięcy z Żoną do kina (małe dzieci, chyba wiecie, o co chodzi?! 8-)).